Dom Kobieta KEEP SMILING? TO NIE SPOSÓB NA ŻYCIE, TO MIT

KEEP SMILING? TO NIE SPOSÓB NA ŻYCIE, TO MIT

8 min odczyt
0
0
881
Psychologia

A wyobraża pan sobie na rynku ofert warsztatów rozwojowych szkolenie z pesymizmu defensywnego w tytule?

– Właśnie przygotowuję szkolenie z rozwiązywania konfliktów i jednym z jego elementów jest sztuka panowania nad emocjami.

A gdyby pan zaproponował szkolenie tylko z pesymizmu defensywnego? Ktoś by się zgłosił?

– Myślę, że tak. Dość długo pracuję dla biznesu i widzę tam duże działy poszukujące i zatrudniające pesymistów. Na przykład księgowość, kadry – często zmora dla reszty pracowników, ale dzięki drobiazgowości księgowych w firmie nie ma zbyt częstych kontroli. Sporo pesymistów jest też w instytucjach finansowych, w działach zarządzania ryzykiem, gdzie określa się choćby zdolność kredytową, wypłacalność przedsiębiorcy. Tli potrzebni są ludzie nieufni i podejrzliwi w stosunku do innych. Niecały świat oszalał na punkcie optymizmu.

Świat woli jednak używać innej terminologii. Częściej niż deklarację pesymizmu usłyszymy

– jestem realistą.

– To może powiem, jak jest z tym w rzeczywistości. Wszyscy zdrowi psychicznie ludzie są nadmiernymi optymistami. Realistami są ludzie albo chorzy na depresję albo przeżywający stany depresyjne. Jak to mierzono? Prosząc badanych o oszacowanie prawdopodobieństwa wystąpienia różnych zdarzeń, wygrania w totka czy wypadku samochodowego. Okazało się, że ludzie zdrowi psychicznie przeceniają statystyczne prawdopodobieństwo wystąpienia wydarzeń korzystnych i nie doceniają prawdopodobieństwa tych negatywnych. Zostało to później ujęte nawet w definicji zdrowia psychicznego.

Czyli błędne rozpoznanie własnych szans możemy uważać za mechanizm ewolucyjny?

– Tak, nie tylko obronny. To, że jesteśmy niepoprawnymi optymistami, że nie trzeba nas do tego nakłaniać, powoduje, że podejmujemy większą liczbę prób i działań, niż gdybyśmy byli realistami. A większa liczba prób umożliwia czasem osiągnięcie sukcesu. Ja bym tego optymizmu całkiem nie skreślał. Tyle że warto wiedzieć, iż nie musimy się go na żadnych warsztatach uczyć. To cecha naszego gatunku, błędy poznawcze, które ewolucja utrwaliła w naszych umysłach.

Jak rozpoznać wśród tego zalewu szkoleń i porad te, które są potencjalnie niebezpieczne, od tych osadzonych w nauce? Zakładając, że nie mamy czasu i narzędzi, żeby je weryfikować.

– Bądźmy ostrożni na pewno wszędzie tam, gdzie pojawia się złudzenie omnipotencji. Gdzie autor, autorytet czy guru mówi, że sam wypracował jakąś metodę, koncepcję autorską i jej naucza.

Mnóstwo takich nauczycieli na rynku.

– W tej chwili postęp w nauce nie dokonuje się w ten sposób. Całe pokolenia pracują na uzyskanie wyników. Jeżeli coś jest oparte na wynikach badań, to najczęściej nie jest to metoda autorska, tylko raczej synteza dotychczasowych odkryć. Opis rzeczywistości to zawsze wynik większej liczby badań. Polecam też unikać wszelkich porad uniwersalnych. Złotego środka, który ma pomóc i w zdrowiu, i w utrzymaniu relacji, i rozwoju kariery. Ani w medycynie, ani w psychologii nie ma koncepcji, które zapewniają progres we wszystkich sferach życia.

A joga czy medytacja nie są czasem takimi dobroczynnymi, uniwersalnymi praktykami?

– Joga z pewnością ma swoje potwierdzone badaniami zalety. Podobnie medytacja – w niektórych sytuacjach przynosi efekty, np. redukuje symptomy depresji. Ale znowu – to nie jest metoda uniwersalna. Nie uczyni człowieka szczęśliwym ani nie uchroni przed rakiem. Jeżeli porady są zapowiedzią przeprowadzenia nas ze stanu „grzesznego” niezadowolenia do wymarzonego, oczekiwanego „zbawienia”, powinniśmy ich unikać. Naukowcy są zawsze pełni wątpliwości. Swoje rady opierają na wynikach badań – ten czynnik wywołuje taki efekt, ale z drugiej strony… One nigdy nie są łatwe. Również jeśli coś w danej poradzie nas olśniło, zachwyciło swoją prostotą, poszukajmy dziury w całym, zobaczmy, czy gdzieś nie ma błędu. Warto też zwrócić uwagę na kwestię różnorodności. Żyjemy w zróżnicowany sposób. Nie można stwierdzić, że tylko jeden sposób na życie jest właściwy i daje satysfakcję. Jedni się realizują w aktywności fizycznej, inni w kontakcie z ludźmi, jeszcze inni w kontakcie z myślami innych ludzi. Nie mamy żadnej pewności, że ktoś, kto z lubością zagłębia się na parę godzin dziennie w książki, żyje gorszym życiem niż ten, który korzysta z fantastycznej kuchni, pije dobre wina i otacza się pięknymi przedmiotami. Prawdopodobnie i jedna, i druga postawa przynosi tym ludziom jakiś dobrostan. Na pewno autorytety nie powinny o tym decydować.

HANNA ZIELIŃSKA

dziennikarka Radia TOK FM, specjalizuje się w tematyce psychologicznej, popularnonaukowej i kulturalnej

DR TOMASZ WITKOWSKI

psycholog, pisarz, założyciel Klubu Sceptyków Polskich. Autor kilkunastu książek. Ostatnio opublikował „Psychology Led Astray: Cargo Cult in Science and Therapy”

Komentarze
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Kobieta

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Wypożyczanie sprzętu budowlanego dla małych firm: Jak wybrać odpowiednią ofertę i dostawcę?

Dla małych firm budowlanych, które mogą nie dysponować dużymi zasobami kapitałowymi, wypoż…